Kaszmir – Srinagar
Do Srinagaru, serca regionu Jammu i Kaszmir dotarliśmy w pierwszym dniu Ramadanu, po całonocnej podróży z himalajskiego Leh. Po hinduistycznym Rajastanie i buddyjskim Ladakhu, wylądowaliśmy w regionie muzułmańskim, i to w najważniejszym dla tej religii czasie w roku.
Przyjazd
„Przed chwilą czytałem Wikipedie i nt. Srinagaru napisali – Niestety, poważną przeszkodą dla rozwoju turystyki w Srinagarze jest trwający konflikt i nieustające zagrożenie zamachami terrorystycznymi”. Uważajcie!!!”
Taki był tekst wiadomości od mojego taty, kiedy zobaczył, gdzie jesteśmy.
Zmieniając wtedy nasz plan podróży i kierując się do Kaszmiru, postanowiliśmy nie mówić od razu naszym rodzinom, gdzie jedziemy. Nie chcieliśmy też używać, kojarzącej się średnio bezpiecznie, nazwy regionu Kaszmir. Niestety Wikipedia nas wydała. 😊
Czy Kaszmir jest bezpieczny?
Kaszmir zdobył swoją sławę głownie dzięki konfliktowi indyjsko-pakistańskiemu, który z różnym natężeniem rozgrywa się tu mniej więcej od lat pięćdziesiątych tego wieku. Sam Srinagar oddalony jest od granicy z Pakistanem o niecałe 100 kilometrów. Jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa, to podczas pobytu nie wyczuliśmy specjalnie jakiegoś większego zagrożenia. Czuć było jednak, że nie jest to miejsce do końca spokojne. Właściwie na każdym rogu spotkać można było żołnierzy z karabinami. Nawet wejście na pocztę wiązało się z kontrolą osobistą. Dopiero po naszym powrocie dowiedzieliśmy się, że w czasie naszego pobytu w mieście miał miejsce zamach terrorystyczny, w którym rannych zostało kilkanaście osób. Totalnie nie byliśmy świadomi tej sytuacji. Wiem jednak, że od naszej wizyty w tamtym rejonie sporo się zmieniło na korzyść. Niestety mimo wszystko co jakiś czas można usłyszeć i przeczytać o kolejnych ofiarach tego konfliktu.
Srinagar
W okolicy krajobrazy są nadal górzyste, jednak już nie aż tak dominujące jak w himalajskim Leh. Miasto poprzedzielane jest siecią kanałów, odchodzących od położonego w centralnej części przepięknego jeziora Dal. Przy jego brzegu zakotwiczone są dziesiątki wiktoriańskich, drewnianych domów-łodzi. W czasach panowania Brytyjczyków na tych łodziach wypoczywali angielscy dygnitarze, którzy uciekali do Kaszmiru, żeby odpocząć od upału południowych stanów Indii. W jednym z takich domów na wodzie mieliśmy okazję zamieszkać na kilka dni.
Co jeszcze?
Podczas pobytu w Srinagarze, poza spędzaniem czasu w okolicach jeziora, warto się też wybrać na wycieczkę do oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów Pahalgamu. Uznawany jest za swego rodzaju kurort i uzdrowisko. Nam trochę kojarzył się z Ustroniem albo Wisłą, ale faktycznie klimat całkiem przyjemny, a widoki ze szczytu, na który można wjechać kolejką, są naprawdę zachwycające.
Jabłonie i orzechowce
Rejon Kaszmiru jest też bardzo znany w całych Indiach z upraw orzechów włoskich oraz sadów z jabłoniami. Śmieszne było to, że nie byliśmy w stanie wytłumaczyć naszym hinduskim kolegom, że w Polsce takie drzewa ludzie mają w ogródkach. A czasem to nawet rosną sobie takie samotne przy ulicy. Oni natomiast nie byli w stanie zrozumieć, dlaczego tak koniecznie chcemy robić zdjęcia pól ryżowych. Przecież można je znaleźć na „każdym rogu” i nic w nich ciekawego. Strasznie lubię takie momenty w podróżach.
Jechać?
Wbrew pozorom szeroka obecność wojska sprawia, że człowiek czuje się jakoś bezpieczniej. Oczywiście da się wyczuć pewnego rodzaju napięcie w takich miejscach. Jednak wydaje mi się, że nie powinno ono sprawić, że ominiemy tę część Indii. Kaszmir ma naprawdę niepowtarzalny i nietypowy dla Indii klimat, ludzie są niezwykle serdeczni a widoki zachwycające. Można tutaj też zwolnic tempo i odpocząć od upalnych południowych stanów Indii.
Według mnie w każde miejsce warto pojechać – bo najlepiej na własnej skórze stwierdzić, czy nam się spodoba czy nie. Ile razy ktoś dokądś pojechał z wielką nadzieją, że tam na pewno będzie pięknie, a potem wielkie rozczarowanie 🙂 A dla mnie Kaszmir wydaje się bardzo zachęcający – już dzięki samej tamtejszej rzeźbie terenu.
tak, jest naprawdę co oglądać. główną przeszkodą jest chyba potencjalne niebezpieczeństwo tego rejonu.
Wychodzi na to, że mieliście też sporo szczęścia… co do jabłoni to podobną sytuację miałam w Japonii 🙂 Tutaj ludzie przyjeżdżają na takie jakby specjalne plantacje, gdzie w ramach rozrywki mogą pozbierać jabłka z drzew. A ja tylko miałam w głowie to jak rodzice całe dzieciństwo gonili mnie do ogrodu, żeby pozbierać jabłka, które pospadały przed koszeniem trawy 😛
hahahha u mnie też zawsze „idź pozbierać opadołki, bo tata będzie kosił” 😀
Patrzę na Twoje foty z Indii i myślę sobie, że na maksa warto jechać! Pięknie.
O Kaszmirze już wcześniej słyszałam, że piękny i niesamowity, coś obiło się o uszy, że niespokojnie, ale żołnierzy z karabinami bym się nie spodziewała :O
No jest ich naprawdę sporo wszędzie, ale to chyba dobrze no… jakoś tak mimo wszystko bezpieczniej 🙂 a co do widoków to warto z Himalajów skoczyć trochę na zachód w stronę Kaszmiru, chociaż na parę dni.
Kiedy przeczytałem tytuł, od razu odpowiedziałem TAK, zwłaszcza, że część rodziny mojej żony stamtąd pochodzi! 🙂 Fantastycznie, że tam dotarłeś! 🙂
i bardzo dobrze się bawiłem. Mimo, że sporo czasu już minęło, wspomnienia mam niesamowite!
Nie powiedziałabym, ze to ta część świata… Na Twoich zdjęciach wygląda magicznie i jakoś nieazjatycko… Co do napięcia- jadąc do Birmy również czułam w niektórych miejscach napięcie… To wisi w powietrzu
Noo północne Indie zarówno część himalajska, jak i ta, gdzie jest Kaszmir są takie „nieindyjskie” 🙂