Lwów, położony zaledwie 80km od polskiej granicy jest miastem idealnym na weekendowy wypad. Tym bardziej, że coraz bardziej popularne robią się loty tanich przewoźników własnie w tym kierunku. I tak z Katowic, Wizzairem dolecicie nawet za 100 złotych w dwie strony, a jesienią Ryanair rozpoczyna loty do Lwowa z Krakowa. Jest to chyba najłatwiejsza i najszybsza metoda na odwiedziny u naszych wschodnich sąsiadów, szczególnie, jeśli nie dysponujemy dużą ilością czasu. Lwów na weekend, jest naprawdę dobrą opcją.
Kolejną sprawą, dla której miasto jest idealną destynacją są ceny. Przyznam szczerze, że fajnie jest czasem pojechać gdzieś, gdzie jest taniej niż w Polsce. Takiej przyjemności raczej nie zafundują nam kraje Europy Zachodniej.
Zobaczcie kilka przykładowych cen:
- trolejbus z lotniska do centrum – 0,70 PLN 🙂
- kara za nieposiadanie biletu – 16 PLN 🙂
- genialna kolacja dla dwojga z przystawką, daniem głównym, deserami i piwem, w naprawdę dobrej restauracji Baczewskich – 120 PLN (w Krakowie za taka przyjemność zapłacilibyśmy co najmniej 220PLN)
- piwo w knajpce na rynku – 5 PLN
- genialna wiśnióweczka w “Pijanej Wiśni” – 5 PLN
- kawa na lotnisku
- przepyszne chinkali w gruzińskiej restauracji – 1,5 PLN za sztukę
A teraz do meritum. Co warto zobaczyć podczas weekendowego pobytu we Lwowie? Oto moja lista sugestii. Starałem się o dobre zdjęcia dla Was, ale niestety pogoda była bardzo kapryśna, więc większość raczej w szarych i smutnych tonach. Post będzie dość długi, ale chciałem zebrać wszystko w jednym miejscu 🙂
Opera
Chyba najładniejszy budynek, jaki widziałem we Lwowie. Znajdziecie go na zakończeniu biegnącego w pobliżu Prospektu Swobody. Gmach, orwaty w 1900 roku jest naprawdę monumentalny i jest bardzo ważnym urbanistycznym akcentem ukraińskiego miasta. Zajmuje powierzchnię ponad 3000 metrów kwadratowych. Niestety nie udało mi się wejść do środka, ale z relacji innych blogerów wiem, że warto. Wnętrza są chyba jeszcze piękniejsze niż fasada. Jednak by zwiedzać operę od środka, trzeba zakupić bilet na przedstawienie, co w przypadku typowo weekendowej wizyty może niestety nie zmieścić się w grafiku. Jeśli interesuje Was wnętrze opery, zajrzyjcie do Mikołaja z Życie w podróży – miał to szczęście i widział gmach wewnętrz.
Rynek i uliczki starego miasta
Rynek zdominowany jest przez budynek Lwowskiej Rady Miejskiej. Odchodzi od niego mnóstwo uroczych uliczek po których po prostu trzeba pospacerować, zwiedzić kręte zaułki, przysiąść na piwku albo przekąsce w jednej z licznych knajpek i po prostu chłonąć atmosferę miasta.
Katedra Dominikańska
Lwów jest miastem, w którym znajdziecie jakiś kościół, cerkiew albo kapliczkę prawie na każdym rogu. Moim ulubionym obiektem sakralnym jest jednak Katedra Dominikańska. Warto wejść też do środka, żeby zobaczyć piękny barokowy ołtarz i malowidła na sklepieniu.
Kaplica Boimów
Grobowa kaplica kupieckiej rodziny Boimów z bardzo interesującą fasadą. Znajduje się niedaleko rynku w bardzo uroczym i klimatycznym zaułku. Nie jest jakoś niesamowicie zadbana, ale warto na chwilkę przystanąć i pooglądać.
Cmentarz Łyczakowski i Cmentarz Orląt
Najstarszy Lwowski cmentarz we wschodniej części miasta, położony na pagórkowatym terenie w otoczeniu pięknych ogromnych drzew. Znajdziecie tu masę grobowców, w dużej mierze polskich rodzin, ozdabianych rzeźbami i złoconymi literami. Nekropolia jest bardzo klimatyczna, pełna alejek – warto po niej po prostu pospacerować.
Częścią Cmentarza Łyczakowskiego jest szczególniej wartości dla Polaków Cmentarz Orląt Lwowskich – poległych podczas walk w obronie Lwowa, głównie w latach 1918-1920. Robi ogromne wrażenie, liczba małych, prawie identycznych grobów jest powalająca.
Kościół Piotra i Pawła
Niedaleko Rynku. Kościół z klasztorem Jezuitów. Warto wejść do środka.
Wysoki Zamek
A właściwie wzgórze z pozostałościami starego zamku zbudowanego przez Kazimierza III Wielkiego. Trochę w stylu krakowskich kopców, z bardzo przyjemnym widokiem na centrum Lwowa.
Restauracja Baczewskich
Punkt obowiązkowy. Zjecie tu dobrze, relatywnie tanio i w pięknym wnętrzu. Można sobie poszaleć z zamawianiem królików, foie gras, serników na ciekłym azocie i tym podobnych. Do tego bardzo przyjemna obsługa i super atmosfera. Nie pomińcie!
Park Ivana Franka
Nie miałem szczęścia, bo lało, ale park jest bardzo fajny, dość duży, sporo w nim starych ogromnych drzew i klimatycznych zaułków. Jest dość blisko centrum. Idźcie! 🙂
Podwórko Zagubionych Zabawek
Trochę nie wiem, czy bardziej smutne, czy fajne, bo kolorowe. Próbowałem znaleźć więcej informacji na ten temat, ale jedyne, czego się dowiedziałem, to, że jest to inicjatywa jednego z mieszkańców, który od lat gromadzi na podwórku kolorowe zabawki. Nie są one w najlepszym stanie, trochę przybrudzone, trochę powywracane. Jeśli odwiedziliście – powiedzcie koniecznie, jakie były Wasze wrażenie, bo ja cały czas nie mogę się ustosunkować.
Pijana Wiśnia
Niesamowite jaki interes można zrobić z jednego rodzaju trunku. Przepyszna wiśnióweczka w różnych wersjach. Idealnie smakuje, cudownie rozgrzewa i poprawia humor. Lokalik znajduje się w rynku, znajdziecie na pewno. Kolejny punkt obowiązkowy!
Tramwaje i trolejbusy
Nie ma co ukrywać, stan komunikacji miejskiej we Lwowie nie jest najlepszy. Ma jednak swój niepowtarzalny klimat – urocze trolejbusy, tramwaje jadące dwa na godzinę po rozpadających się torach, motorniczy z kawą i papierosem no i przede wszystkim ręczne kasowniki przyozdobione najczęściej tak, żeby przypominały kolorowe ryby. Ale ale, jest też spory powiew nowoczesności – w każdym, nawet najbardziej rozpadającym się środku komunikacji złapiecie bezpłatne wifi. A ponoć w polskich pendolino nie da się zamontować 🙂
Prospekt Swobody – Aleja Wolności
Trochę park, trochę deptak, trochę miejsce na różnego rodzaju defilady. W jednej części plac z pomnikiem wolności, w drugiej wysokie parkowe drzewa, a na samym końcu przepiękny gmach opery.
Dworzec Główny
Ależ on piękny. Tak, trochę brudny i niezadbany, ale jakie to kiedyś musiało robić wrażenie! Warto odwiedzić, nie tylko jeśli ktoś interesuje się koleją. Spory gmach, zdobienia na suficie i interesująco zakryte perony. Warto.
Pomnik Adama Mickiewicza i Pomnik Nikifora
Na koniec jeszcze dwa polskie akcenty. Pomniki Mickiewicza i Nikifora. Fajnie jest popatrzeć na “Adasia” gdzie indziej niż tylko na krakowskim rynku, gdzie mam go właściwie na co dzień. Co do Nikifora to niestety dopiero po powrocie zorientowałem się, że podobno, żeby tam wrócić, trzeba pociągnąć Nikifora za nos!
A Wy? Byliście już we Lwowie? Dodalibyście coś do listy? Dajcie znać!
We Lwowie jeszcze nie byłam, a po Twoim wpisie wydaje się być bardzo ciekawym kierunkiem! Idealny na luźny weekend 🙂 Opera nocą wygląda obłędnie, dania w polecanej przez Ciebie restauracji jeszcze lepiej. No i ta wiśniówka! Co to zabawek, to wygląda to na zdjęciach nawet uroczo… może jak w Toy Story gdy nikt nie patrzy mogą ze sobą chwilę pożyć 😉
Wisnioweczka i nocne widoki są zdecydowanie warte wycieczki do Lwowa 🙂 tymbardziej że jest tam relatywnie tanio i można dość łatwo się dostać. Idealna destynacja na weekend!
Pamiętam jak byłam we Lwowie i zaskoczyło mnie to jak ludzie podawali pieniądze z końca tramwaju na przód, a potem wracała do nich reszta i skasowany bilet :D. To było 10 lat temu!
Lwów będzie mi się już zawsze dobrze kojarzył. Zwłaszcza pięknymi wschodami i starymi uliczkami.
Super tekst!
Nadal tak jest! Szczególnie w zatłoczonym trolejbusie z lotniska. Też byłem w szoku, bo byłem pewien, że nie ma szans, żeby reszta wróciła razem z biletem. A jednak! 🙂
Podwórko zagubionych zabawek trochę creepy, ale za to ręczne kasowniki meeega fajne! 😀
Nooooooo! Creepy, szczególnie w deszczowej, pochmurnej pogodzie!
Lwów, to jakieś chyba moje największe zaniedbanie podróżnicze, jadę do niego już z 10 lat i jeszcze nie dotarłem 🙁 po raz kolejny czuję, że żałuję takiego obrotu sprawy. Knajpę Baczewski poleca każdy kto był we Lwowie, żałuję, że jeszcze nie dotarłem 🙁
haha ja miałem tak samo i w końcu w tym roku się udało. Wizz rzucił tanie bilety z Kato, więc idealnie na weekend siadło. Na jesieni rusza też Ryan z KRK, wiem, ze ceny równie spoko. Polecam!
Do Lwowa mam ogromny sentyment i bylam tam raz, dawno temu. Bardzo chce wrocic i mysle, ze tak bedzie skoro znow mieszkam w Europie. Nie bylam na Cmentarzu Orlat i tym razem bym sie tam wybrala, chyba pierszy przystanek.
Ja byłem teraz pierwszy raz, i pomimo niesprzyjającej aury bardzo mi się podobało. A cmentarz – no robi wrażenie i myślę, że warto tam wpaść chociaż na chwilę, w końcu to kawałek naszej historii.
we Lwowie byłem raz, na sylwestra 4 lata temu. Niewiele zwiedziliśmy, ale bardzo mi się spodobało! i muszę tam wrócić, ale może cieplejszą porą roku – wtedy było – 20 stopni 😀 a ostatnio, jadąc do Odessy (dosłownie 3 tygodnie temu) przypadkowo wjechaliśmy do centrum miasta o 4 rano. Gdzieś koło tej godziny się obudziłem – i udało mi się bez żadnej mapy, na podstawie doświadczeń z 2014 roku, wyprowadzić nas z miasta praktycznie w 20 minut [robiłem za pilota 😀 ]
Moim zdaniem też wrażenia mocno zależą od pogody. U mnie własciwie całe 3 dni lało i myślę, że w pieknym letnim słoneczku byłoby inaczej. Ale tak czy siak – zdecydowanie warto tam wpaść chociaż na chwilę.
Od jakiegoś czasu Lwów jest moje liście miast, które chciałabym zobaczyć i kiedyś mi się to uda zrealizować. Widzę, że absolutnie warto tam być, chociaż na weekend. Ale będę celować w lepsza pogodę, żeby jednak po tym parku pochodzić.
Polecam bo warto. Szczególnie przy cenach biletów teraz. Łatwo się dostać 🙂
Piękny budynek opery
Tak! Faktycznie jest zjawiskowy!