Port Barton - Pamuayan Beach

Palawan to chyba jedna z popularniejszych, obok Cebu, Bohol i Boracay, filipińskich wysp. Przyciąga niesamowitymi widokami, wspaniałymi skalistymi wzgórzami, przepięknymi lagunami i i rajskimi plażami. Większość osób odwiedzających Palawan wybiera się na jego północny kraniec, czyli do El Nido. To tam można wybrać się na popularny island hopping, czy na wycieczkę na pobliski czarujący archipelag Coron. O El Nido jeszcze napiszę, ale dziś chciałem Wam przedstawić jego alternatywę. No a przynajmniej uzupełnienie wizyty na Palawanie. Mowa o spokojnej wiosce Port Barton, w której nie sposób się zakochać.

Port Barton

Dlaczego Port Barton?

Z miliona powodów. Chociażby dla spokoju, wytchnienia i odpoczynku. W Port Barton czas płynie inaczej. Można by się pokusić o stwierdzenie, że nie płynie wcale. Na ulicach w większości nie ma asfaltu, przy drodze spotkacie “pasące” się świnie, przywiązane do palm. Wprawdzie dociera tu trochę turystów, jednak w ogóle nie czuć, że Port Barton jest wioską turystyczną. Cały dzień możecie spędzić na pobliskiej plaży, albo w jeden z kilkudziesięciu uroczych knajpek. Jest tu też mnóstwo szlaków i ścieżek nadających się do spacerowania i podziwiania fantastycznych widoków. To właśnie w okolicach Port Barton znalazłem swoją pierwszą w życiu rajską, bezludną plażę. Mieliśmy ją całą tylko dla siebie! Wioska jest też dobrym miejscem wypadowym na pobliskie wysepki. Znajdziecie tu mnóstwo możliwości do nurkowania i podziwiania podwodnego świata. Będziecie pływać w lazurowej, krystalicznie czystej wodzie. A jeśli tego będzie za mało to możecie się wybrać na spacer, żeby podziwiać pobliskie wodospadu – Pamuayan. Tyle powodów wystarczy? 🙂

Port Barton - Pamuayan Beach

Port Barton

3 plaże w pobliżu Port Barton

W zasięgu będziecie mieli 3 plaże. Do wszystkich można dość piechotą (choć czasem to niezła wyprawa), albo dopłynąć łódką, za drobną opłatą. Ta druga opcja jest na pewno mniej męcząca i zdecydowanie szybsza. No ale, po kolei. Pierwsza plaża to plaża w miasteczku. Nie jest najgorsza, dość szeroka, ale sporo tu zacumowanych łódek, które mogą trochę psuć efekt. Jeśli chcecie wybrać się na jakąś fajniejszą plażę to jedna z wielu łódek zabierze Was na pewno na White Beach, która faktycznie wygląda bardziej bajkowo, Możecie też dotrzeć tam na nogach, spacer zajmie około godziny. Trzecia i najpiękniejsza plaża to Pamuayan. Znajdziecie ją na północ od Port Barton. Dojście wzdłuż budowanej właśnie drogi w totalnym upale nie było łatwe, ale nagroda na końcu tej półtorejgodzinnej wędrówki była warta poświęcenia. Ciepła woda, palmy nachylone nad plażą i zero ludzi. Serio totalnie pusto. Zawsze myślałem, że takie bezludne rajskie plaże nie istnieją i wydawało mi się, że za każdym razem, jak ktoś pisze, że znalazł taką plażę to gada głupoty. Okazuje się jednak, że niekoniecznie, bo i mnie udało się odkryć takie wspaniałe, absolutnie bezludne miejsce. Warto się czasem pomęczyć trochę i zejść z utartego szlaku dla takich wrażeń.

Port Barton - Pamuayan Beach

Port Barton - White Beach

Port Barton - Pamuayan Beach

Jak dotrzeć do Port Barton?

Najlepiej kilkunastosobowym vanem. Osobiście sprawdziłem firmę Recaro i muszę powiedzieć, że wszystko przebiegło bez zarzutu. Kursują kilka razy dziennie. Vana złapiecie na dworcu autobusowym w Puerto Princessa, lub bezpośrednio na lotnisku. Czas dojazdu do Port Barton to około czterech godzin. Jeśli będziecie jechać do Port Barton z El Nido – również zdecydujcie się na vana. Firma ta sama, czas podobny. Z obu tych lokalizacji za dojazd zapłacicie między 400-600 PHP, czyli około 40 PLN.

Port Barton

Gdzie spać i gdzie jeść?

Co do spania polecam Wam sprawdzony przeze mnie Rubin Resort. Kilka małych domków, basen i kameralna atmosfera. Do plaży dosłownie 50 metrów, a obsługa przemiła. Co do jedzenia, to może Was zaskoczę, ale polecę Wam wcale nie tradycyjne filipińskie jedzenie, a pizzę w knajpce, która zwie się Gorgonzola. Obłęd! Pychota – ogromna pizza z pieca opalanego drewnem z dobrej jakości dodatkami. Wpadnijcie tam koniecznie!

Port Barton - Rubin Resort

To co? Przekonałem Was, że warto odwiedzić Port Barton? A jeśli już odwiedziliście to wspaniałe miejsce, to koniecznie podzielcie się wspomnieniami w komentarzach!

Written by 

14 thoughts on “Port Barton – przystanek obowiązkowy na Palawanie

  1. Mnie jak najbardziej przekonałeś 😍
    Ale oprócz tej pizzy na pewno spróbowałabym coś z kuchni filipińskiej, której jestem bardzo ciekawa 😉

    1. Haha no tak! Choć szczerze mówiąc filipińska kuchnia nie jest aż tak bogada i pyszna jak możnaby sobie wyobrażać. Tradycyjną potrawą jest na przykła marynowany świński brzuch 🙂 Także po 2 tygodniach na rónych filipińskich wyspach, czasem człowiek potrzebuje odmiany i zjedzenia po prostu dobrej pizzy 🙂

  2. Potwierdzam, to fantastyczne miejsce na Palawanie 😊 i chyba nawet zatrzymaliśmy się w tym samym hotelu co Ty 😉 Ile ja bym dała, żeby się teraz tam teleportować!

  3. Przypomniało mi się, że przez wiele lat, zawsze w styczniu lub lutym, uciekałem na kilka tygodni do ciepłych miejsc na świecie. SKończyło się to jakieś dwa lata temu i teraz latam do zimnych. Aczkolwiek kojące jest spojrzenie na takie piękne, rajskie krajobrazy!

    1. ja bardzo czekam na twoja Grenlandię. zastanawiam się jak będzie. czy będzie islandzko czy zupełnie inaczej 🙂

  4. Kręciałam się nieco po Filipnach, ale Palawan wtedy ominęłam. Trzeba przyznać, że jest tam tyle wysp i plaż, że czasem ciężko się zdecydować. Następnym razem i to miejsce uwzględnię w swoim planie 🙂

    1. Nooo ja miałem 2 tygodnie i też ciężko było mi sie zdecydować, które wyspy wybrać. Ostatecznie postawiłem na Bohol i Palawan, ale chciałym zobaczyć jeszcze kilka innych. Zawsze niestety trzeba coś wybrać…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.